W Stanach przestaje się opłacać produkcja miodu
Zdjęcie: freepik.
W USA ten rok nie będzie opierał się na zbiorze miodu. Sprzedaż patoki stała się tak niedochodowa, że właściwie lepiej jest zostawić pełne plastry w gnieździe. Hurtownie miodu zalały rynek tanim, importowanym produktem.
W ostatnich latach 30–40% dochodu amerykańskich pszczelarzy zawodowych stanowiła sprzedaż miodu – reszta zysku pochodziła ze świadczenia usług zapylania. Oczywiście najwięcej dochodu przynosi wynajmowanie uli dla ogrodników produkujących migdały. Większość amerykańskich rodzin pszczelich wędruje do Kalifornii, gdzie żyją od stycznia do początku marca. W 2019 roku sprzedaż miodu była tak niska, że pszczelarze prosili plantatorów migdałowców o przedpłatę, żeby było ich stać na przewiezienie uli do Kalifornii.
Za problemem stoi bardzo wysoka konkurencja cenowa z produktem zagranicznym. Hurtownie sprowadzają miód z Chin za mniej niż dolara za funt miodu (ok. 500 g), a bywa, że patoka z Wietnamu kosztuje zaledwie 66 centów za tą samą objętość. W dodatku prawo amerykańskie zezwala hurtowniom na informowanie na etykietach, że miód jest z południowowschodniego Teksasu, nawet jeśli pochodzi z Azji. Podobnie jak u nas, gdy oznakowanie miodów marketowych mówi, że produkt rozlewany jest w Polsce, ale jest także mieszaniną miodów unijnych i spoza UE.
Co ciekawe, prawo teksańskie zabrania sprzedaży innej niż bezpośrednia. Pszczelarz hobbysta musi sprzedawać miód bez udziału pośredników.
W 2019 roku importerzy miodu ściągnęli 450 milionów funtów (ok. 225 milionów kilogramów) produktu azjatyckiego, a pszczelarze amerykańscy (z czego dużą część stanowią hobbyści tylko z kilkoma ulami) pozyskali 100 milionów funtów miodu (ok. 50 milionów kilogramów).
Czytaj także:
Rynek produktów pszczelich rośnie
Koronawirus może zwiększyć sprzedaż miodu w Stanach
Źródło: Beeculture.com