Śledztwo nad dręczem – czyli dlaczego psy nie tropiły
Zdjęcie: Freepik
Śledztwo ustalające, w jaki sposób Varroa destructor przedostał się do Australii ujawnia nowe fakty. Jeden z nich dotyczy wycofania w ostatnich latach psów tropiących do wykrywania matek pszczelich nielegalnie przemycanych przez granicę.
Australijskie psy tropiące zostały ponownie przeszkolone do szukania zapachu matek pszczelich dopiero pod koniec 2022 r., z powodu pojawienia się na kontynencie pasożyta. Przedstawiciel ministerstwa rolnictwa, rybołówstwa i leśnictwa potwierdził, że psy przez ostatnie siedem lat nie były wykorzystywane do tropienia pszczół, ale nie potrafił wytłumaczyć dlaczego. Woń została wycofana ze szkolenia psów w 2015 r. Nie zachowała się żadna konkretna informacja, z jakiego powodu.
Tymczasem departament zapowiedział cięcie kosztów po tym, jak zanotował straty wynoszące setki milionów dolarów australijskich. Jednocześnie koszty pasożytowania V. destructor na rodzinach pszczelich oceniono na 70 mln $ rocznie. Władze ostrzegają też, że wykryto 6 nowych ognisk zarażeń pasożytem – w tym 6 nowych poza Newcastle, gdzie do tej pory było najwięcej przypadków.
Danny Le Feuvre z Australijskiej Rady Przemysłu Pszczelarskiego powiedział, że był zaskoczony, gdy dowiedział się, że psy tropiące przestały być szkolone pod kątem wykrywania zapachu matek pszczelich i dopiero niedawno wznowiono odpowiednie procedury.
Czytaj także: Dramat australijskich pszczelarzy
– Nie wiedzieliśmy, że to się dzieje – mówił Le Feuvre dla ABC Australian Rural News. – Psy tropiące są naszą pierwszą linią obrony. To, że jeden z najważniejszych elementów defensywy nie był wykorzystywany, jest bardzo niepokojące.
W 2012 r. na australijskiej granicy pracowało 80 psów, a w 2020 – już tylko 39. Obecnie liczba ta wzrosła do 46.
Śledztwo, dotyczące tego, w jaki sposób pasożyt dostał się na kontynent, ciągle trwa, jednak najbardziej prawdopodobny jest nielegalny przemyt matek pszczelich.
Źródło: abc.net.au