Największy na świecie rezerwat pszczół zagrożony
Autor zdjęcia: Anankkml, Freepik.
Gdy w 1884 r. pierwsze pszczoły miodne rasy włoskiej dopłynęły do Australii, wylądowały między innymi na Wyspie Kangura. Przez dekady, żyjący tam pszczelarze utrzymywali w ulach wyłącznie tę rasę. Z tego powodu otworzono tam rezerwat pszczeli, który dbał o jej czystość. Jednak w wyniku pożarów buszu niemal połowa uli zachowawczych została spalona.
Biotop wyspy przetrwał ponad 150 lat w niezmienionym stanie. Aż do teraz. Po ostatnich pożarach buszu szacuje się, że niektóre gatunki endemiczne wyspy po prostu wyginęły. Szef pszczelego rezerwatu, Danny LeFeuvre, stwierdził, że spłonęło 400 z 1000 uli. Nie przetrwał też dom jego syna. Poza tym 600 kg miodu rozpłynęło się i skarmelizowało w ogniu, tworząc na ziemi lepiącą kałużę.
– Jeżeli nie dostaniemy się do kwitnących kwiatów, źródeł nektaru i pyłku, królowe przestaną składać jajeczka, liczba pszczół spadnie.
W poprzednim miesiącu w pożarze, który nawiedził Cudlee Creek, pszczelarz stracił 400 uli oraz 600 uli w pożodze w Padthaway.
Do tej pory Wyspa Kangura była prawdziwym rajem dla pszczół – rosło na niej tysiące kwitnących roślin i była wolna od chorób inwazyjnych, z którymi zmaga się reszta pszczelarskiego świata. Władze bardzo dbają, by nie doszło do zakażenia, dlatego uważa się, że na wyspie żyje ostatnia zdrowa populacja pszczół.
Na wyspie żyją nie tylko pszczoły, ale także koale, rzadkie gatunki ptaków i torbaczy. Występują tam np. zagrożony wyginięciem podgatunek żałobnicy brunatnej (Calyptorhynchus lathami), pingwin mały o niebieskim upierzeniu czy maleńka papuga skalna.
Źródło: abc.net.au