Prototypy robotów zapylających są coraz lepsze
Źrodło obrazka: Nature
W czerwcowym wydaniu czasopisma naukowego "Nature" opublikowano badania nad robotem latającym. Jest to kolejny krok do opracowania „maszynki zapylającej”. Szefem zespołu badawczego był Noah Jafferis z amerykańskiego uniwersytetu Harvarda. Nowa koncepcja robota latającego wyeliminowała kilka problemów, z którymi poprzednio zmagali się konstruktorzy.
Lot maszyn cięższych od powietrza jest kosztowny energetycznie, a im mniejsza maszyna, tym ten problem jest większy. Do tej pory była to przeszkoda nie do przeskoczenia podczas opracowywania latających robotów, o wielkościach zbliżonych do owadów (masa mniejsza niż 500 miligramów i rozpiętości skrzydeł mniejszej niż 5 cm). Ze względu na zużycie energii takie małe obiekty musiały być zawsze podpięte do zewnętrznego źródła zasilania.
Naukowcy z Harvardu postanowili sprostać temu wyzwaniu. Zademonstrowali światu mikrorobota wielkości owada i w dodatku machającego skrzydłami. Waży 90 miligramów, a jego skrzydła zasilane są przez siłowniki piezoelektryczne wzmocnione korundem, aby zwiększyć wydajność aerodynamiczną (do 29% w stosunku do podobnych robotów latających na 2 skrzydłach). Dzięki temu mają lepszy stosunek ciągu do masy niż… ich odpowiedniki biologiczne (czyli owady).
By uniezależnić robota od kablowego źródła zasilania wyposażono go w panel fotowoltaiczny i generator sygnału sterującego. Łącznie waży wtedy 259 miligramów i wciąż ma dodatkową ładowność. Podczas lotu pochłania 110-120 miliwatów mocy. Robot dorównuje pszczołom w jeśli chodzi o efektywność lotu.
Zastanawia nas czy roboty dorównają kiedyś owadom w efektywności zapylania? A jeśli nawet – czy tędy droga?
Źródło: Nature