Opowieść o niewidomej pszczelarce
Autor: kalinoviskiy, freepik
– Słyszę, jak zachowują się pszczoły – czy są poruszone, czy obce zbieraczki próbują rabować rodzinę, czy ul jest zbytnio zatłoczony lub czy jest w nim zbyt gorąco lub zimno – mówi Aerial Gilbert, pszczelarka z Petalumy (Kalifornia). – Jednak tym, czego najbardziej lubię słuchać jest spokojne, miarowe bzyczenie roju. Taki dźwięk mówi mi, że wszystko w ulu przebiega gładko. – Gilbert jest niewidoma, ale utrzymuje trzy ule na tylnym tarasie domu. Jej historia jest niezwykła.
Kiedy Gilbert straciła wzrok w 1988 r., była przekonana, że będzie musiała porzucić swoje ukochane pszczelarstwo. Jednak przez te wszystkie lata nauczyła się, jak sobie radzić polegając wyłącznie na słuchu – również w przypadku opieki nad pszczołami. „W poprzednim życiu” Gilbert była pielęgniarką – widać to po jej delikatnych i spokojnych ruchach.
Gilbert bez oporów otwiera ul. Sięga do bzyczącej miarowo masy pszczół – gładzi ich włochate ciałka palcami, a robotnice nie wydają się przejmować. Pszczelarka nazywa je „dziewczynkami”.
Swoją przygodę zaczęła na początku liceum, chociaż pszczoły fascynowały ją od dzieciństwa, od momentu, w którym sąsiad ściągał ze starej jabłoni rój pszczół. Na początku bała się pszczół i musiała przełamać strach. A gdy straciła wzrok musiała poradzić sobie z kolejnymi ograniczeniami swego ciała.
– Pszczelarstwo opiera się na wizualnej ocenie sytuacji panującej w ulu. Dlatego myślałam, że nie uda mi się wrócić do tej pasji.
Aerial straciła oczy w wyniku obrzydliwej złośliwości. Po jednej z nocnych zmian w szpitalu kupiła krople do oczu. Okazało się, że opakowanie było wypełnione udrażniaczem do rur. Od razu straciła wzrok. Ze względu na ustalenia prawne kobieta nie może zdradzać więcej szczegółów sprawy.
– Żal mi było siebie. Bałam się wszystkiego. Właściwie zamknęłam się w myśli „równie dobrze mogłabym być martwa”. Nie przypuszczałam, że uda mi się cokolwiek robić – mówiła Gilbert. – Pewnego dnia obudziłam się i wyobrażałam sobie jak dalej będzie wyglądało moje życie, ponieważ kierunek, który obrałam, nie miał sensu. Zawsze byłam bardzo aktywna, a wyglądało na to, że będę miała bardzo nudne życie, jeśli nie zrobię czegoś, by je zmienić.
Zdjęcie należy do: kqed.org
Po utracie wzroku jej małżeństwo się rozpadło. Nie mogła też wykonywać zawodu pielęgniarki. Szpital zatrudnił ją do obsługiwania aparatu rentgenowskiego. Ale po pół roku osiągnęła punkt krytyczny w swej rozpaczy i postanowiła przestać się izolować i spróbować żyć. Poznała alfabet Braille'a i poszła do szkoły dla niewidomych, by nauczyć się „sztuczek” stosowanych przez takie osoby.
Kilka lat temu koleżanka zaproponowała Gilbert, by zajęła się jej pszczołami. Najpierw Aerial się opierała, ale później postanowiła spróbować. Odkryła, że wiele informacji o życiu rodziny pszczelej, które wcześniej „odbierała” wzrokiem, teraz może po prostu usłyszeć. Gilbert posługuje się stetoskopem, a także nagrywa odgłosy ula. Wyspecjalizowała się tak bardzo, że słyszy, gdy zbieraczki wykonują tańce werbunkowe i nawet rozróżnia, które dotyczą źródeł pyłku, a które nektaru!
Gilbert nie tylko wróciła do pszczół. Pracuje w organizacji nonprofit „Guide Dogs for the Blind” (Psy-przewodnicy dla niewidomych), a także intensywnie podróżuje. Ponownie wyszła za mąż. Kilka lat temu oddała swoją nerkę potrzebującej osobie, ale w wyniku komplikacji jej własny organ zaczął niedomagać. Teraz Aarial szuka dawcy.
Jej historia to przykład, że nigdy nie należy się poddawać, a pszczelarstwo naprawdę nie zna barier!
Więcej usłyszycie w anglojęzycznym podcaście: Blind Beekeeper Relies on Sound to Keep Her Hives Happy