Plaga rójek w Berlinie
W Berlinie pszczelarstwo miejskie jest bardzo popularne. Obecnie w stolicy Niemiec zarejestrowanych jest 10 000 uli. – Wielu ludzi, zaniepokojonych zmianami klimatu i wymieraniem pszczół, postanowiło utrzymywać pszczoły w mieście, co jest świetne – mówił dla The Guardian Benedikt Polaczek, prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Berlińskich. – Jednak taka liczba rodzin pszczelich na terenie miasta sprawiła, że pszczołom zaczęło brakować pożywienia. Z całej aglomeracji nieustannie dochodzą raporty o rójkach.
Niemiecki Związek Pszczelarzy rozrósł się o jedną czwartą w ostatnich sześciu latach, z 92 000 członków w 2013 r. do ponad 120 000 obecnie. Jednak w grupie, która się pojawiła, jest bardzo dużo hobbystów, którzy nie zawsze znają podstawy opiekowania się pszczołami.
Dlatego stowarzyszenie w Berlinie ma teraz ponad 50 „schwarmfängerów” (łapaczy rojów), którzy działają całą dobę, by łapać rójki. Owady pojawiają się wszędzie – od dachów samochodów, przez ramy rowerów i sygnalizację świetlną, do balkonów.
„Der Spiegel” (największy niemiecki tygodnik) ostatnio doniósł, że łapacze rojów w tym roku byli nieustannie potrzebni w całych Niemczech. Zazwyczaj znalezienie nowego domu dla roju jest trudne, ale w kraju za Odrą funkcjonuje strona internetowa, na której doświadczeni pszczelarze i hobbyści mogą wyrazić chęć przyjęcia pszczół.
Źródło: The Guardian