Jak kwiaty się poddają
Zdjęcie: Martyna Walerowicz
Najnowsze badania wykazują, że kwiaty powoli rezygnują z obsługiwania przez zapylacze. Dlaczego tak się dzieje?
Coraz mniejsze…
Naukowcy porównali wielkość i nektorodajność fiołków polnych (Viola arvensis), które rosną współcześnie wokół Paryża, do wielkości i nektarodajności kwiatów zebranych 20–30 lat temu. Okazało się, że obecnie kwiaty są o 10% mniejsze i produkują o 20% mniej nektaru niż rośliny rosnące na tych samych stanowiskach dekady temu. Zaobserwowano także, że obecnie kwiaty są rzadziej odwiedzane przez owady.
Jeden z autorów badania, Pierre-Olivier Cheptou, z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych tak komentuje te wyniki:
– Nasze badania wykazały, że fiołki ewoluują, by zrezygnować z zapylania przez owady i stać się samopylnymi (samopłodnymi). W procesie tym roślina krzyżuje się sama ze sobą. Takie rozwiązanie działa dobrze krótkoterminowo, ale również ogranicza możliwości roślin do dostosowywania się do przyszłych zmian środowiska.
Zależność, w której pszczoły przenoszą pyłek z pręcików jednej rośliny na słupek drugiej, ma miliony lat. Jednak współcześnie fiołki i zapylacze utknęły w błędnym kole. Ponieważ jest mniej owadów, rośliny przestawiają się na samozapylenie, a ponieważ produkują mniej nektaru i pyłku, to dodatkowo zaczyna brakować pokarmu dla owadów, co tylko przyspiesza proces ich wymierania. Gdy owadów jest coraz mniej, to roślinom nie opłaca się produkować nagrody, czyli słodkiej wydzieliny w kwiecie…
Czytaj także: Geny pszczoły-altruistki
– Wyniki naszych badań wskazują, że stare interakcje między fiołkami a ich zapylaczami bardzo szybko zanikają – mówił główny autor badania, Samson Acoca-Pidolle. – Jesteśmy zaskoczeni, jak szybko zachodzą te zmiany.
Coraz mniej owadów
W całej Europie notuje się spadek liczby owadów i utratę gatunków. Badania przeprowadzone w niemieckich rezerwatach od 1989 r. do 2016 wykazały, że całkowita masa owadów złapanych w pułapki spadła aż o 75%. Acoca-Pidolle stwierdził, że:
– Wyniki naszych badań wskazują, że ten spadek liczby owadów nie jest łatwy do naprawienia, ponieważ rośliny już teraz zaczęły ewoluować tak, by radzić sobie bez pszczół i innych zapylaczy.
Jak prowadzono badania?
Wykorzystano metodę zwaną „ekologią zmartwychwstania”. Polega na pobudzeniu do kiełkowania nasion roślin zebranych 20 i 30 lat temu, które były przechowywane w narodowych bankach nasion. Naukowcy sprawdzali, jak 4 populacje fiołków polnych zmieniły się przez dekady. Ponadto sprawdzano dane publikowane w czasopismach naukowych.
Czytaj także: Miód ze spadzi piewika
Wcześniejsze badania nad tym zagadnieniem wykazały, że liczba samopylnych fiołków wzrosła aż o 25% w ciągu ostatnich 20 lat. Ewolucja dzieje się na naszych oczach i w jej najlepszym wydaniu – przetrwają tylko ci najlepiej dostosowani, ci, którzy się zmieniają.
Nie tylko fiołki
Fiołki, przechodzące drastyczne zmiany, dostosowujące do warunków środowiska sposób rozmnażania, nie są jedynym znanym nauce gatunkiem, który dokonał (i wciąż dokonuje) takich modyfikacji. Często gatunki inwazyjne zaczynają się odpowiadać na wymogi nowej niszy ekologicznej. Naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea) zawleczona 200 lat temu do Kolumbii i Kostaryki, zmieniła kształt kwiatów, by przystosować się do zapylania przez… kolibry. W Europie zapylają ją trzmiele.
W innych badaniach odkryto, że kolejne pokolenia roślin, odwiedzanych przez małą liczbę zapylaczy, produkują więcej pyłku, by efektywniej wabić te owady, które jeszcze krążą w środowisku.
Źródło: beeculture.com