Ule… z recyklingu?
Zdjęcie: Fundacja Odzyskaj Środowisko.
Czy można zbudować własny ul z odpadów? Dla chcącego nic trudnego! Fundacja Odzyskaj Środowisko od dawna promuje efektywne wykorzystanie „elektrycznych śmieci” m.in. do budowy łazików marsjańskich czy w sztuce typu „Trash Art”.
Pasieka: Ul z recyklingu brzmi nieprawdopodobnie. A Państwu się udało i to ze sporym sukcesem. Jakie to uczucie widzieć „własne” ule w ogólnopolskiej prasie, Internecie i telewizji. Coraz więcej miast chwali się miejską pasieką z recyklingu. Jest duma?
Kinga Rodkiewicz: Oczywiście! Miejskie pasieki z recyklingu to element ogólnopolskiego projektu Elektryczne Śmieci, który jest już obecny w ponad 35 miastach w całej Polsce. Ale początki były dosyć trudne i żmudne. Ul z recyklingu dla wielu brzmiał równie nieprawdopodobnie jak łazik marsjański z elektrycznych śmieci, a właśnie takowe powstały. Prace koncepcyjne i stworzenie projektu ula zawdzięczamy Tomaszowi Waśkiewiczowi – grafikowi i pszczelarzowi w jednej osobie, który idealnie połączył walory estetyczne i funkcjonalne.
P: Faktycznie ule z recyklingu wyglądają bardzo charakterystycznie. Próżno w nich szukać popularnego koloru żółtego czy niebieskiego. To celowy zabieg?
KR: Głównym celem Fundacji Odzyskaj Środowisko jest szeroko rozumiana edukacja ekologiczna. Chcieliśmy pokazać praktyczne oblicze recyklingu, który dziś jest jedną z najszybciej i najprężniej rozwijających się branż. Na pozór trudno połączyć zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny z pszczołami… ale to tylko pozory! Okazało się, że zużyte bębny od pralek mogą stanowić idealny materiał do wykorzystania przy budowie ula. Bębny zostały najpierw wyprostowane, a następnie pocięte w charakterystyczne heksagony, którymi obudowaliśmy korpusy. Nieprzypadkowy jest również kolor daszku: intensywna czerwień, która nawiązuje do barwy pojemników na elektryczne śmieci.
P: Ule z recyklingu stanęły na pewno na dachu Politechniki Świętokrzyskiej, gdzie jeszcze można je spotkać?
KR: Miejskie pasieki z recyklingu funkcjonują obecnie także w Krośnie, Świdniku, Częstochowie, Bytomiu, Zamościu. W najbliższym czasie oficjalnie rozpoczną swoją działalność pasieki w Wałbrzychu, Kraśniku, Radomiu.
P: Przepraszam z góry za pytanie, ale czy Państwo jako Fundacja znacie się na pszczołach? W końcu to zwierzęta gospodarskie, które wymagają odpowiedniej, profesjonalnej opieki.
KR: Dziękuję za to pytanie. Oczywiście zakładając miejskie pasieki z recyklingu współpracujemy nie tylko z poszczególnymi miastami, ale także z doświadczonymi pszczelarzami z danego regionu. To są pasjonaci pszczelarstwa, niektórzy z tytułami mistrza pszczelarza jak pan Krzysztof Kukawski ze Świdnika czy pan Marek Barzyk w Krośnie również mistrz pszczelarski. Muszę się przyznać, że dzięki rozmowom z naszymi ekspertami, sama postanowiłam wejść w tajniki pszczelarstwa.
Czytaj także: Chiński robot zapyli sady?
P: Co takiego Pani naopowiadali?
KR: Po pierwsze, czułam się dość niekomfortowo na samym początku projektu, bo wiele rzeczy z żargonu pszczelarskiego było dla mnie niejasne i mówiąc wprost: albo nie rozumiałam o co jestem pytana, albo rozumiałam, ale i tak nie znałam odpowiedzi (śmiech). A że jestem naukowcem (wprawdzie w zupełnie innej dziedzinie) to bardzo mnie to irytowało. Zaczęłam od literatury, potem kurs pszczelarski, zajęcia w pasiece, ale także udział w przeglądach czy miodobraniu w naszej fundacyjnej pasiece. Mam swój strój pszczelarski i uważam, że przygodę z pszczołami dopiero zaczynam. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będę mogła popraktykować w każdym mieście, w którym postawimy pasiekę.
P: Brzmi bardzo dobrze. Ale projekt zakładania miejskich pasiek spotyka się także z krytyką. Czytała Pani list naukowców do Prezydent Miasta Gdańska o tym, że stawianie uli nie pomaga pszczołom?
KR: Czytałam, ale nie czuję się osobą na tyle kompetentną, by uczestniczyć w tym sporze. Podstawowym i nadrzędnym celem naszego projektu jest edukacja ekologiczna i propagowanie wiedzy o tym, że zużytym sprzętom można nadać drugie życie, nawet tak niezwykłe jak mieszkanie dla pszczół. Podkreślę jeszcze raz, że ule z czerwonymi daszkami nawiązującymi do czerwonych pojemników na elektroodpady, mają pokazywać z jednej strony praktyczny wymiar recyklingu, z drugiej zaś są domem dla pszczoły miodnej. Pasieka miejska niesie za sobą przede wszystkim walor edukacyjny i o tym zawsze należy pamiętać. Wszystkim naszym wydarzeniom, także inauguracji pasiek miejskich, towarzyszą warsztaty edukacyjne, na których rozdajemy nasiona łąk kwietnych, by wspierać także pozostałe owady zapylające. Posadowienie miejskiej pasieki zawsze poprzedza wizja lokalna oraz informacja o stopniu napszczelenia terenu. Nie wykluczam, że w przyszłości Fundacja Odzyskaj Środowiska zaangażuje się w budowę domów dla owadów, również z wykorzystaniem elementów z recyklingu.
Czytaj także: Jak się kwiat spieszy...
P: Ule z recyklingu, które teraz Państwo tworzą to ule typu wielkopolskiego. Myślicie o innych typach?
KR: Zdecydowanie tak. Chciałabym, żeby w przyszłości powstał ul warszawski i tutaj mamy już konkretny pomysł, który trzeba będzie sprawdzić w praktyce. Czekam na okres zimowli, wówczas pszczelarze mają więcej czasu i jest szansa, że taki ul powstanie w zimie, a na wiosnę już zadebiutuje. Moim osobistym marzeniem jest stworzenie ula edukacyjnego z wykorzystaniem elementów pochodzących z elektrycznych śmieci. Mam pomysł i wierzę, że będzie mógł być zrealizowany. W związku z tym, że projekt Elektryczne Śmieci dynamicznie się rozwija, nowe miasta wciąż dołączają do systemu, tym samym pasiek też będzie przybywać, zapraszam pszczelarzy, nie tylko konstruktorów, do współpracy przy tym innowacyjnym projekcie.
Rozmawialiśmy z Kingą Rodkiewicz, kierwoniczką ds. komunikacji i projektów edukacyjnych fundacji Odzyskaj Środowisko.