Liczba uli w Unii Europejskiej
Zdjęcie: Wydawnictwo Pasieka
Pod uwagę wzięto tylko rodziny pszczele należące do rolników i stojące w gospodarstwach rolnych. Pod tym aspektem Polska nie wypada najlepiej. Czy to powód do niepokoju?
Piątego kwietnia 2023 r. komisja Eurostatu odpowiedziała na prośbę Inicjatywy Europejskich Obywateli (European Citizens Initiative – ECI) „Ratuj pszczoły i rolników” (która upewnia się czy na bieżąco wdrażane są założenia zrównoważonego użycia pestycydów i odbudowy środowiska) i sprawdziła, ile rodzin pszczelich żyje w gospodarstwach rolnych. Dlaczego? Ponieważ pszczoły są niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego Europy i zapewnienia bioróżnorodności. Ważne jest więc, by ule stały przy uprawach.
Eurostat podaje, że w 2020 roku w gospodarstwach rolnych Unii Europejskiej znajdowało się 8,1 miliona uli. Oczywiście to tylko część rodzin pszczelich będących na terenie wspólnoty, ponieważ Spis Rolny obejmuje wyłącznie te ule, które znajdują się na farmach (natomiast w niektórych krajach, np. Niemczech, pasieki nie są częścią gospodarstw rolnych).
Czytaj także: Spadek cen miodów
W rankingu króluje Rumunia, która ma 1,5 mln. rodzin pszczelich w gospodarstwach – to więcej niż jakikolwiek inny kraj UE. Włochy i Grecja posiadają ponad 1 mln uli przy gospodarstwach rolnych. Hiszpania (0,9 mln rodzin pszczelich), Bułgaria (0,9 mln) i Portugalia (0,7 mln) są następne w rankingu.
Interaktywna mapa z analizą dostępna jest TUTAJ na stronie Eurostatu.
Czytaj także: Kampania społeczna podziękuj pszczole
Jeszcze raz warto podkreślić, że są to rodziny pszczele znajdujące się tylko w gospodarstwach rolnych, dlatego Polska, która w 2021 r. miała na swoim terenie ponad 2 mln uli, wypadła w rankingu „słabo”. Czy to oznacza, że nasze bezpieczeństwo żywnościowe jest zagrożone? Nie. Doskonale wiemy, że nawet jeśli pszczelarze nie mają swojego gospodarstwa rolnego, to często prowadzą gospodarki wędrowne i tym samym zabezpieczają produkcję żywności. Liczba rodzin pszczelich na hektar jest też odpowiednia, a jeśli rzeczywiście w przyszłości gdzieś zabrakłoby zapylaczy, to nic nie stoi na przeszkodzie by rolnik założył pasiekę lub ją wynajął, tak jak robią to farmerzy w Stanach Zjednoczonych.